Znak nr 705/2014
Tematem miesiąca lutowego numeru „Znaku” jest władza w Kościele. Nie jest to temat, który jakoś szczególnie by mnie pociągał. Przewertowałam początek pisma, zostawiając sobie lekturę na jakieś szczególnie nudne wieczory.
Natomiast w dziale IDEE znajdziecie dwa świetne teksty. I to na nich chciałabym się skupić. Zacznę od wywiadu z Alvinem H. Rosenfeldem, profesorem anglistyki i studiów żydowskich na uniwersytecie Indiana Bloomington w Stanach Zjednoczonych, który zajmuje się w swoich badaniach antysemityzmem i pamięcią Zagłady. Tekst nosi tytuł „Pornografia Holokaustu”. Rozmowa jest bardzo interesująca, dotyczy w dużej mierze reprezentacji Zagłady – czyli tego w jaki sposób i przez kogo jest przedstawiany Holokaust. Uzasadnienie jest proste, jak mówi Rosenfeld: Jeśli większość ludzi przyswaja sobie sens, który nadajemy przeszłości, za pośrednictwem literatury, filmu i innych kulturowych artefaktów, to należy uważnie przyjrzeć się tym formom. Dzięki tej analizie będziemy w stanie odkryć „wersje Holokaustu”.
Rosenfeld podkreśla, że Jesteśmy dłużnikami zamordowanych i to, co możemy zrobić, to przynajmniej o nich pamiętać. Natomiast wielkim wyzwaniem jest, jak to robić. Z pewnością Rosenfeld odrzuca pewne strategie, m.in. subiektywność, która objawia się w badaniu Holokaustu połączonym ze zwróceniem uwagi na emocje, jakie Zagłada wywołuje. Inną strategią może być celowe szokowanie czy perwersyjność, Rosenfeld definiuje to jako pornografię Holokaustu – przykładem takiego podejścia jest, przywoływany przez profesora, film Artura Żmijewskiego „Berek”. W moim przekonaniu Rosenfeld zachęca do ostrożności interpretacyjnej i czujności, jeżeli chodzi o przedstawienia Holokaustu (zarówno ze strony odbiorcy, jak i twórcy). Pamiętać trzeba, że zmiany w opowieści o Zagładzie nigdy nie są niewinne.
Drugim interesującym artykułem jest tekst izraelskiej socjolożki, profesor Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, Evy Illouz, pt. „Miłość w kapitalizmie”. Illouz w swoim tekście zastanawia się nad tym jak, w porównaniu do czasów przednowoczesnych, wygląda miłość dzisiaj. Zaznacza na początku, że ludzkie istnienie potrzebuje odrobiny mitu, iluzji i łgarstwa, jeśli ma być znośne. Innymi słowy, niestrudzone dążenie Rozumu do tego, żeby wyśledzić i zdemaskować błędy logiczne leżące u podstaw naszych przekonań, sprawi, że będziemy marznąć i drżeć, ponieważ tylko piękne historie – a nie prawda – potrafią nas utulić. Illouz zauważa, że miłość w dzisiejszych czasach podlega większej racjonalizacji niż miłość przednowoczesna, mimo że to właśnie dziś miłość jest wyzwolona, dobrowolna, niewymuszona. Ta racjonalność przejawia się w naukowym dyskursie dotyczącym miłości. Dziś miłość objaśniamy na poziomie psychologicznym, biologicznym, ewolucyjnym. W efekcie współczesny, kapitalistyczny świat pozbawia nas myślenia o miłości jako o przeżyciu niepowtarzalnym, mistycznym. Część artykułu poświęcona jest analizie współczesnych, internetowych portali randkowych, w których racjonalna metoda doboru partnera jest w zasadzie podstawą ich funkcjonowania. Według autorki, Internet wyostrzył przekonanie, że romantyczne spotkanie winno być wynikiem najlepszej możliwej selekcji.
Warto sięgnąć do tego tekstu. Współczesny świat z tym ciągłym mierzeniem, liczeniem i wyjaśnianiem nie jest pociągający. Wbrew pozorom dzięki takiemu podejściu wcale nie wiem więcej. Miłość w moim przekonaniu ma niepowtarzalny, transcendentny charakter – nie da się jej wytłumaczyć za pomocą wahań i różnych stężeń hormonów. Doświadczenie miłości ma w sobie coś z mistycyzmu, nie można tego doświadczenia zredukować do psychologicznego modelu, w którym nadrzędnym celem jest dążenie do dobrego samopoczucia.
Znak nr 705/2014 – wersję elektroniczną pisma (EPUB/MOBI) możecie kupić w Woblinku za 9,90 zł.
Zostaw komentarz