Tajna wojna Polaków – bohaterska obrona ratusza – Karbala
Najpierw błędy robią politycy. Potem generałowie. Później żołnierze lądują po uszy w gównie i wtedy nadchodzi czas na bohaterskie czyny, które staną się kanwami książek i filmów.
I takim bohaterskim czynom poświęcona jest książka Piotra Głuchowskiego i Marcina Górki Karbala. Wczoraj w kinach pojawił się film pod tym samym tytułem. Wybiorę się go obejrzeć; cieszę się, że najpierw przeczytałam książkę.
Głuchowski i Górka podejmują trudny i w zasadzie nieznany szerszemu gronu odbiorców temat. W 2004 roku islamska Armia Mahdiego zaatakowała polskie oddziały w polskiej strefie stabilizacyjnej w środkowym Iraku. Straciliśmy kontrolę nad miastami: An-Nadżaf, Al-Kut, Ad-Diwanija, Al-Hilla, Karbala. W tym ostatnim mieście polscy żołnierze bronili przez trzy dni i trzy noce karbalskiego ratusza odpierając ataki znacznie liczniejszych przeciwników.
Autorzy w swojej książce nakreślają szeroko tło – piszą o samej misji w Iraku, o tym, jak przygotowywali się do niej polscy żołnierze, jak wyglądały bazy. Nie pomijają szczegółów dotyczących tego, co jedli i pili nasi żołnierze, jak wyglądał ich plan dnia, a także jak musieli „ulepszać” polskie pojazdy, bo nie były dostosowane do irackich warunków. Nakreślają także tło społeczne i historyczne – dla większości czytelników z pewnością się ono przyda. Ja niewiele wiedziałam o Iraku i wojnie, a po lekturze tej książki moja wiedza się zwiększyła.
Głuchowski i Górka odbrązawiają portret żołnierzy – nie stawiają ich na piedestale, często pokazują błędy czy ułomności polskiego wojska.
Wszyscy dzisiejsi specjalsi wiedzą, że do jedzenia tak naprawdę nie nadaje się tylko dawno zdechły szczur – powie nam Kaliciak. – Przysmakiem żołnierza może być złapana w lesie wiewiórka, zaskroniec, obdarta ze skóry żaba… co kto lubi. Tylko że na prawdziwej wojnie, gdy już na nią trafiłem, nigdy nie brakowało racji żywnościowych, nikogo nie trzeba było kopać z półobrotu, noże służyły do otwierania korespondencji. Przydatne okazały się zupełnie inne umiejętności: znajomość języka angielskiego i ludzkiej psychiki, obsługa programów komputerowych, wiedza z dziedziny kultury. Tego nie mogliśmy się spodziewać.
Walka żołnierzy o ratusz w Karbali nie wyglądała jak sensacyjny film – to była ciężka, trudna, niebezpieczna praca (o ile w ogóle pracą można nazwać zabijanie ludzi). Autorzy nie unikają trudnych tematów – piszą o żołnierzach, którzy stracili życie i zdrowie na misjach, którzy po powrocie do Polski wciąż zmagają się z przerażającymi obrazami z wojny – siedmiu obrońcom City Hall postawiono diagnozę zespołu stresu pourazowego. Piszą o wymiernych kosztach naszej misji w Iraku:
My płaciliśmy – i nadal płacimy – naszym irackim współpracownikom: tłumaczom, kierowcom, także agentom, choć o tym się już głośno nie mówi. Najwartościowszych i najbardziej zagrożonych zemstą ze strony partyzantów ściągamy do Polski, oczywiście z rodzinami. Chętnych jest więcej, niż możemy przyjąć. Pozostawionym na miejscu wypłacamy na otarcie łez jednorazowe zapomogi w wysokości 5 do 20 tysięcy dolarów. To kasa za to, że się dla nas narażali i nadal mogą z tego powodu zginąć.
Karbala to opowieść o polskich żołnierzach, o ich odwadze i niezłomności. Opowieść wyciągnięta z mroku zapomnienia, o której przez wiele lat nikt nie mówił, którą nikt się nie chwalił. Patetycznie brzmią słowa, że ta książka jest hołdem oddanym odwadze polskich żołnierzy. Z pewnością brakuje nam takich historii i takich książek. To wystarczający powód, by sięgnąć po Karbalę Głuchowskiego i Górki.
Piotr Głuchowski, Marcin Górka, Karbala, Wydawnictwo Agora SA, Warszawa 2015.
*Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Agora. Dziękuję!
Zostaw komentarz