Malowany ptak
Najbardziej znaną książką Jerzego Kosińskiego jest Malowany ptak. Moje pierwsze podejście do tej lektury było nieudane, odrzuciło mnie po zaledwie kilku stronach. Za drugim razem – przeczytałam całą. Sięgnęłam po nią zupełnie przypadkiem – ot, podczas ostatniego wypadu do Gruzji zapomniałam z hostelu zabrać swojego Kindle’a, zostałam więc bez żadnej lektury. Na szczęście dla mnie, swój czytnik zabrał Paweł. To właśnie na jego Nook’u znalazłam powieść Kosińskiego. Pomyślałam „czemu by nie spróbować jeszcze raz?”, no i zaczęłam czytać, zajadając w międzyczasie pelamushi (tradycyjny gruziński deser).
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony powieść jest dobra, sprawnie napisana, porusza ważki problem (odmienności, ale o tym później), a z drugiej – nie podobała mi się. Przedzierałam się przez gąszcze zdań, które mnie odpychały – nie stylistycznie, ale treściowo.
Malowany ptak to historia o, jak wspomniałam wcześniej, odmienności i o poszukiwaniu własnej tożsamości. Głównym bohaterem jest mały chłopiec, który, podczas wojennej zawieruchy, zdany jest w zasadzie tylko na siebie. Chłopiec, który różni się od miejscowych ludzi wyglądem, traktowany jest jak dziwadło, odmieniec, wzbudza strach i agresję w napotykanych ludziach. Jest tytułowym malowanym ptakiem, czyli takim stworzeniem, które tylko przez wzgląd na swą inność – pomalowane różnokolorowymi farbami pióra, jest zabijane, zadziobane przez współbratymców. W powieści chłopiec nie ginie, ale zostaje odmieńcem do końca, nawet w czasie pokoju, po zakończeniu konfliktu. Wojna go zmieniła, naznaczyła, „pomalowała skrzydła”.
Książka pełna jest brutalnych scen i naturalistycznych opisów – często bardzo przesadzonych, bogatych w szczegóły, które można było sobie darować. Najbardziej wstrząsnęła mną scena zabicia królika i obdzierania go ze skóry. Z innych mocnych fragmentów można wspomnieć fragment z rozgniataniem oka na podłodze czy scenę seksu z kozłem. Takie przykłady można mnożyć. W powieści poznajemy świat z perspektywy bohatera – kilkuletniego chłopca, który nie wszystko rozumie i próbuje sobie wytłumaczyć to co widzi „po dziecięcemu”. Na przykład nie rozumie, że starucha, do której go oddano, umarła, siedząc na krześle. Dziwi się, że nie ucieka przed ogniem, tylko siedzi dalej bez ruchu. Podobnie tłumaczonych sytuacji jest więcej. Dziecięca logika pojawia się często, choć nie ma konsekwencji – czasem przebija „wiedza”, „rozumienie” dorosłego narratora. Gdyby wyglądało to jak u Romaina Gary’ego w Życiu przed sobą czy u Érica-Emmanuela Schmitta w Oskarze i pani Róży – z pewnością Malowany ptak byłby lepszy.
Czy warto sięgnąć po książkę Kosińskiego? Pewnie tak – choć Malowany ptak to wstrząsająca lektura. Nie sądzę bym jeszcze kiedyś do niej wróciła.
Jerzy Kosiński, Malowany ptak, tłum. Tomasz Mirkowicz, Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz, Poznań 2012.
Nie dałam rady, pomimo wielu podejść, przebrnąć przez powieść „Malowany ptak”. Zaś postać Jerzego Kosińskiego znam jedynie ze wspomnień Urszuli Dudziak. Podziwiam, że przebrnęłaś, jednak Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że w najbliższym czasie nie dam rady się z nią zmierzyć. Pozdrawiam ciepło.