Okładka do Kindle Paperwhite

okładka do Kindle PaperwhiteOkładka do Kindle Paperwhite – potrzebna? Niezbędna? Jeżeli tak – to jaka? Czytnik to dość delikatne urządzenie (już słyszałam kilka historii o rozwalonych Kindle’ach, które źle reagowały na bardziej wilgotny klimat czy nie dały rady w podróży i wysiadł im ekran), a skoro już w niego zainwestowało się jakąś kasę, to warto o niego dbać. Ale po kolei.

Przedwczoraj dostałam zamówioną okładkę do mojego Kindle’a. Okładkę kupowałam w brytyjskim Amazonie (wychodzi taniej niż zakup w amerykańskim – kwestie cła, podatku itp.).

Zastanawiałam się jakiego rodzaju pokrowiec kupić na nowy czytnik. Do poprzedniego – Kindle Toucha – miałam absolutnie budżetowe etui, zakupione na allegro za ok. 35 zł. Nie było ono najlepszej jakości – wewnętrzna warstwa brudziła urządzenie (na szczęście uprzedził mnie o tym znajomy; zatem za „pleckami” Kindle’a na stałe była umieszczona kartka papieru), samo etui było dość luźne – z odwróconego do góry nogami… czytnik wypadał. Jak widać – szału nie było. Tyle, że etui chroniło czytnik podczas przemieszczania się – w torbie czy w plecaku nic nie mogło porysować ekranu.

Przy drugim czytniku postanowiłam zakupić do niego jakościowo dobrą okładkę. Kupić raz a dobrze. Taki przyświecał mi cel. Wybór padł na oryginalną okładkę z Amazonu, mimo że cena nie jest zachęcająca – ok. 30 funtów. Wybrałam kolor Persimmon (dość jaskrawy pomarańcz). W rzeczywistości okładka jest czerwono-pomarańczowo-malinowa. O wiele bardziej zgaszona niż to pokazuje obrazek na stronie sklepu.

Prócz tej różnicy w kolorze produktu cała reszta naprawdę robi wrażenie. Zwłaszcza dbałość o szczegóły. Okładka wykonana jest z tworzywa sztucznego (część do której „wciska” się czytnik), skóry i materiału. Zamknięcie wykonane jest z metalu. Wszystko wygląda bardzo estetycznie. Skóra z wyczuwalną fakturą sprawia, że czytnik dobrze trzyma się w dłoni, nie ma mowy o wyślizgnięciu się całości.

No i przede wszystkim, a to jest wielkim plusem tej okładki i fajnym bajerem, kapitalnie się z niej korzysta. Otwarcie okładki powoduje… uruchomienie czytnika. Nie trzeba się bawić we włączanie Kindle’a (wciskając jedyny guzik w tym modelu). Po prostu Kindle sam się włącza. Bajecznie proste. No i bajecznie wygodne.

Korzystanie z tej okładki jest naprawdę sporą przyjemnością. Okładka świetnie się prezentuje na czytniku, a co najważniejsze – jednocześnie go chroni. Mimo sporej ceny – nie żałuję tego zakupu.

O tej okładce możecie przeczytać także na blogu Roberta – światczytników.pl

Komentarze (4)

  1. Ja widzę jeszcze jeden plus okładki, przynajmniej z mojej perspektywy, w ten sposób czytnik odrobinę upodabnia się do tradycyjnej książki, którą jako przedmiot materialny tak bardzo lubię.

  2. Ponoć widziałem ją na własne oczy, nawet powąchałem. Ale spałem ;P

  3. Chyba mogę się tylko cieszyć, że mam zupełnie odwrotne doświadczenia – od doświadczeń z innymi ochraniaczami, po efekty końcowe ;) Choć dla portfela to tylko pozorna pociecha, bo pieniądze i tak uciekają – tyle że na książki…

  4. polecam oryginalną (lub podróbkę idealną ;) z magnesem. Solidna i idealnie pasuje. Jedyna wada to waga. Kindel po zapakowaniu w okładkę zaczął wazyć z 2,5 x więcej… Kupiłem na alldrogo za ok 60zł.

Zostaw komentarz

Twój e-mail nie będzie widoczny.


*


This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.