Audiobooki – czy warto?
Do audiobooków przez długi czas podchodziłam, cytując słowa mojej mamy, jak pies do jeża. Bo jak to? Mam słuchać, skoro mogę czytać? Przecież to nielogiczne. Druga sprawa to ta, że początki też nie były najszczęśliwsze. No właśnie, audiobooki – czy warto po nie sięgać?
Zaczęłam od Zostań przy mnie Harlana Cobena (czyta Krzysztof Globisz). Niestety, to był niewypał. Po kilku godzinach sobie darowałam. Przypuszczam, że Coben zwyczajnie nie jest dla mnie. Sensacja, jakieś intrygi, wszystko w amerykańskich realiach – to nie moja bajka. W innych (np. szwedzkich) – jak najbardziej.
Drugie podejście było bardziej owocne – wybrałam Opowieści o Pilocie Pirxie Stanisława Lema (czyta Artur Dziurman). Tekst był mi znany, bo opowiadania już kiedyś czytałam. Poza tym sama forma – opowiadania, które są odrębnymi całościami – sprzyjają słuchaniu. Przynajmniej jak dla mnie – słucham audiobooków w drodze do pracy. Dziurman świetnie czyta, Lem to klasa sama w sobie – z pewnością dokończę słuchanie. Póki co jest przerwa, ale mam świetne wytłumaczenie…
A mianowicie takie, że sięgnęłam po Święty Chaos. W zasadzie nazwa audiobook do tego tytułu nie pasuje. Nie jest to bowiem czytana książka, ale… coś, co producenci nazywają audioserialem. Jednym słowem – stare dobre słuchowisko. (Pamiętasz audycję Matysiakowie z radiowej Dwójki, a obecnie Jedynki? Ja słyszałam może kilka odcinków, ale o samym słuchowisku nie mogłam zapomnieć. Co bardziej rubaszni i myślący, że są naprawdę zabawni moi znajomi – raczej tej starszej daty – raczyli mnie pytaniami w stylu: Ale jesteś z TYCH Matysiaków?) No ale dość tych dygresji. Wracając do tematu – „Święty Chaos” jest świetnie zrealizowanym serialem, z dobrą obsadą, kapitalną muzyką (Michał Lorenc!). I nie trzeba kupować kota w worku (choć ja czasami lubię takie niespodzianki) – można zaopatrywać się w poszczególne odcinki w cenie 3,99 zł za jeden. Zresztą co ja Ci tu będę gadać. Po prostu posłuchaj pierwszego odcinka. Jestem pewna że wsiąkniesz tak jak ja. Jak przesłucham cały sezon to na pewno napiszę notkę.
Audiobooków słucham głównie w drodze do pracy, na basen, czasem podczas podróży pociągiem, ostatnio także przed snem :) Korzystam z aplikacji Audioteki, a także aplikacji Nexto (w tym przypadku słucham audiobooka do nauki czeskiego). Obydwu aplikacji używam na Androidzie (są także na inne systemy).
I właśnie – warto sięgać do audiobooków, czy nie warto? Moim zdaniem tak. Powodów jest kilka:
- wykorzystanie czasu, w którym po prostu nie można czytać (np. spacer do pracy, bieganie itp.)
- miła odmiana – słuchanie jest przyjemne!
- „czytelnicza korzyść” – dobry lektor potrafi wiele wyciągnąć z książki
- dbanie o oczy – w dobie wszechobecnych tabletów, smartfonów i komputerów to niebagatelny argument
A Ty słuchasz audiobooków? Jakich? Kiedy? Gdzie?
Na koniec dodam tylko, że frajda jaką dają mi audiobooki jest powodem, dla którego planuję zakupić nowe, dobre słuchawki. Zwyczajne douszne nie są zbyt wygodne. Sprawdzają się jedynie podczas śnieżnej zamieci ;) Zastanawiam się nad modelem, który ostatnio polecał Andrzej z jestkultura.pl – AKG K518 DJ. Ewentualnie sprawdzone i przetestowane już przeze mnie ukochane Senheizery HD 228 (ale się rozwaliły :/). A może Ty mi coś polecisz? Sprawa jest w toku i jeszcze nie zdecydowałam się na konkretny model.
* zdjęcie dzięki uprzejmości Pawła Jonika :*
Kiedyś miałem awersję do audiobooków. Początki były trudne, ale ostatecznie przekonałem się do tego typu pochłaniania książek (mimo tego, że zajmuje to więcej czasu niż normalne czytanie). Lektor, jak sama stwierdziłaś, jest niezwykle ważny. Na szczęście zauważyłem, że coraz więcej wydawnictw decyduje się na profesjonalne produkcje z efektami specjalnymi i wieloma lektorami. Jednak za tym idzie wyższa cena.
Co do słuchawek, to wybór jest ogromny. Zależy do czego chcesz ich używać. Jeżeli tylko do audiobooków, to nie ma co wydawać kilkuset złotych. Jeśli planujesz także słuchać na nich muzyki, to w tym wypadku wszystko zależy od osobistych preferencji i zasobności portfela (ceny dochodzą nawet do kilkunastu tysięcy i nie koniecznie mam na myśli polską walutę). Polecam jednak rozejrzeć się za słuchawkami z odłączanym kablem (dwustronny 3.5 mm jack).
ja przygodę z audiobookami zacząłem od „skiążek” Darushy Wehm (polecam!). Właśnie podczas spacerów i biegania sprawdzają się najlepiej.
Słuchawki – dobre (wygodne) pchełki powinny wystarczyć do audiobooków (polecam te moje ze zdjęcia we wpisie :-)), AKG K518 DJ podchodzi pod audiofilię ;-P
Paweł ma rację, do audiobooków najlepsze są porządne dokanałówki. Lepiej izolują od zewnętrznych źródeł dźwięku (wiatr, hałasy ulicy itp.), nie tracą kontaktu z uszami przy gwałtownych ruchach (fitness, bieg), można wygodnie z audiobookiem pospać, a nawet od biedy się wykąpać ;-) SoundMagic z obrazka byłyby chyba całkiem ok, o ile to nie jest ten model, który ma trochę przesterowane basy…
Jeśli chodzi o aplikacje na szpiegofon (hej, flashuj czem prędzej Andka Cyanogenem! :-)), to wart polecenia jest Smart Audiobook Player. Ma wszystko, co potrzebne, i nie skazuje słuchacza na los chłopa pańszczyźnianego: jedna aplikacja – jeden sklep. Pozostaje tylko kwestia wytrzymałości baterii – ale to już nie zależy od aplikacji, tylko sprzętu. Kto nie lubi ładować baterii w połowie książki albo tracić kontaktu ze światem, kiedy czytanie uszami wciągnęło aż do rozładowania telefonu, kupi sobie odtwarzacz z solidnym zasilaniem.
@kzp: to raczej nie ten model – mój prosumencki instynkt dopilnował by moje wyciskacze miodu miały równe pasmo i ładne brzmienie ;-)).
A Cyanogen na Poli szpiegofonie… jeszcze ze 2 permanentne pady systemu i sama będzie mnie błagać o CM ;P.
Smartbook Audio Player używam – potwierdzam – spisuje się bardzo dobrze.
warto i warto i warto :)