Magdalena Grzebałkowska w Kutnie
Ostatnie w tym roku spotkanie z cyklu „Między słowami” odbyło się jak zawsze w Centrum Teatru, Muzyki i Tańca. Gościem Oli Kołodziejek była tym razem Magdalena Grzebałkowska, reporterka „Gazety Wyborczej”, autorka biografii księdza Jana Twardowskiego Ksiądz Paradoks, książek Beksińscy. Portret podwójny oraz 1945. Wojna i pokój.
Rozmowa dotyczyła przede wszystkim ostatniej książki 1945. Grzebałkowska mówiła:
Rok 1945 dotyczy nas wszystkich. Każdego człowieka na świecie. Skoro żyjemy to znaczy, że ktoś z naszej rodziny żył w tym roku 1945. Mnie najbardziej interesuje los człowieka maluczkiego, ciekawi mnie to, jaki te wielkie ruchy historyczne, te Churchile, Staliny, Roosevelty miały wpływ na te drobinki ludzkie.
Stąd też pomysł, by książka była zbiorem reportaży i pokazania historii z perspektywy losów pojedynczych ludzi i ich rodzin. Każdy reportaż został poprzedzony wyborem z ogłoszeń zamieszczanych w ówczesnej prasie. Ja w ogóle uważam, że te ogłoszenia są o wiele lepsze, niż te moje reportaże w tej książce – kokietowała publiczność Grzebałkowska. – W ogłoszeniach toczy się życie, ta straszliwa rozpacz i smutek matek szukających dzieci, ale także i tych, które chcą oddać dziecko w dobre ręce.
Opowiadając o pracy nad książką poświęconą Zdzisławowi i Tomkowi Beksińskim Grzebałkowska podkreślała, że każdy reporter musi rozważyć gdzie są granice, których przekroczyć nie można. O niektórych sprawach pisać nie wolno – są zbyt intymne, za bardzo obnażają bohatera opowieści, nie wnoszą nic do biografii. Reporter musi wyprzedzać swoje słowo – przewidywać konsekwencje, jakie może wywołać jego tekst.
Było bardzo ciekawie, chciało się słuchać i słuchać. Ale wiadomo – wszystko, co dobre, szybko się kończy. Na pocieszenie dostałam autograf w biografii o księdzu Twardowskim i niedługo zabieram się do lektury.
Za możliwość wykorzystania fotografii ze spotkania dziękuję Adamowi Pietrusiakowi.
Piszesz, że wszystko co dobre szybko się kończy – właściwie nie tak szybko się skończyło bo spotkanie trwało 2 godziny. Ale faktycznie gdyby Pani Magdalena gadała 4 godziny, to i tak spokojnie i z zaciekawieniem człowiek by słuchał :)
Potwierdzam było super!
spotkałam Autorkę na Targach, przemiła osoba, a do podpisu miałam właśnie tę książkę, bo ją przeczytałam, jak na razie(chociaż pozostałe dwie mam) i zrobiła na mnie ogromne wrażenie.