Intryga małżeńska
Warto, szukając dobrej prozy do przeczytania, sugerować się lekturami znajomych. A gdy są to znajomi z tej samej bibliotekarskiej branży (w moim przypadku nawet z tego samego piętra!), z góry można założyć, że książka przypadnie do gustu. W moim przypadku się sprawdziło. Ale do rzeczy. Jeffrey Eugenides, autor takich powieści jak Przekleństwa niewinności czy Middlesex, zaprezentował, gwoli ścisłości kilka lat temu, kolejną książkę pt. Intryga małżeńska. Powieść, obwołana „najgłośniejszą amerykańską powieścią 2011 roku”, trafiła na polski rynek w tym roku.
Fabuła XIX-wiecznej powieści w zasadzie opierała się na miłosnych perypetiach głównego bohatera/ki – kluczową scena była ta ślubu. We współczesnej powieści tego problemu właściwie nie ma. Jak twierdzi Eugenides (słowa z jednego z wywiadów udzielonego przez pisarza): „Gdy sam się zastanawiałem nad różnicami między „intrygą małżeńską” w XIX w. i dziś, doszedłem do wniosku, że dwie najważniejsze różnice to właśnie rola kobiety i podejście do małżeństwa„. Intryga małżeńska jest skonstruowana inaczej – owszem, ślub też jest, ale nie jest on istotny, równie dobrze mogłoby go nie być. Ironia polega na tym, że Madeleine, jedna z głównych bohaterek, wybiera kurs semiotyki (tam czyta Barthesa), dekonstruuje pojęcie miłości i jednocześnie zakochuje się w koledze z zajęć. W tym momencie należy przywołać przewrotne motto powieści: „Są ludzie, którzy nigdy by nie byli zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości”.
Eugenides przedstawia losy trójki absolwentów – Madeleine, Leonarda i Mitchella, których poznajemy na finiszu ich nauki w college’u ( rok 1982). W sieci wzajemnych relacji – w zasadzie to mamy do czynienia z klasycznym trójkątem (dość powiedzieć, że Mitchell jest zakochany w Madeleine, która z kolei kocha Leonarda) – wkraczają w dorosłe życie. Wszystko jest suto okraszone cytatami i literackimi nawiązaniami (dzięki Eugenidesowi sięgnęłam do Fragmentów dyskursu miłosnego Barthesa!). Madeleine, zafascynowana klasyczną, XIX-wieczną powieścią, przygotowuje się do studiów kolejnego stopnia – anglistyki, Leonard, zdolny student biologii i filozofii, cierpiący na chorobę maniakalno-depresyjną, odbywa staż w prestiżowym laboratorium, a Mitchell, w poszukiwaniu religijnych, mistycznych doświadczeń, z pakietem stosownej literatury, zwiedza Europę i Indie.
Powieść jest interesująca i w pewien sposób aktualna, a zwłaszcza dla mnie i moich znajomych, którzy kończą teraz studia lub je niedawno skończyli. Lata 80. przedstawione w powieści to czas kryzysu ekonomicznego w USA. Koniec pewnego etapu (studia) i wkroczenie w następny („dorosłe życie”, szukanie pracy, określenie tego, co chce się robić, podejmowanie ważnych, determinujących przyszłość decyzji) – to moja obecna rzeczywistość, ale i rzeczywistość bohaterów powieści Intryga małżeńska. Z pewnością zajrzę do reszty książek Eugenidesa.
Jeffrey Eugenides, Intryga małżeńska, przekład Jerzy Kozłowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2013.
Zapowiada się naprawdę dobra książka. Od premiery czeka na mojej półce i chyba sięgnę po nią jak tylko skończę czytać „Ciotkę Julię i skrybę” Llosy :)
Cięgle jestem pod wrażeniem tej książki. I nadal nie mogę uciec od poczucia beznadzieii po jej przeczytaniu, strasznie przygnębiająca.